Już od dawna można kupić awokado (Persea americana - smaczliwka) w polskich sklepach. Pewnie niektórzy się skusili, nastawieni na aromat i soczysty słodki owoc, a zastali tłustą zieloną maź :)
Bardzo lubię avocado, oczywiście jako słona przekąska - bardzo dobre jest nadziewane serkiem ziołowym, lub w sosie (paście) guacamole np. do nachos.
Po zjedzonym awokado zostaje duża pestka czyli nasiono awokado. Zawiera ono dużo materiałów zapasowych potrzebnych roślinie do kiełkowania. Co z nim zrobić? Ano, posadzić :)
Można zakopać ją w ziemi (w doniczce) na głębokość 1-2 cm, wąskim czubkiem do góry i czekać aż pojawi się zielony pęd (około 2-12 tygodni od posadzenia). Można obciąć wierzchołek pędu głównego, kiedy roślina osiągnie wystarczającą wysokość - wtedy się rozgałęzi.
Innym sposobem sadzenia jest skiełkowanie nasiona (pestki), zanim ją wsadzimy do ziemi. W tym celu bierzemy 4 wykałaczki i wbijamy je w pestkę po bokach - tak żeby nie uszkodzić środka (kiełka). Ten zabieg pobudza awokado do kiełkowania. Umieszczamy taką pestkę na słoiku wypełnionym wodą, tak by pestka była w połowie zanurzona. Czekamy aż pojawi się kiełek i wtedy dopiero sadzimy do ziemi. Pestka może być zagłębiona w połowie w ziemi.
Kiedyś zabieg z wykałaczkami zawsze mi wychodził, jednak ostatnimi czasy awokado sprzedawane są twarde i niedojrzałe, więc nasiona są za młode i niezdolne do kiełkowania. Dlatego radzę, wybierajcie jak największe i najdojrzalsze owoce z dużymi pestkami do celów hodowlanych.
Tak wygląda moje awokado hodowane od pestki. Drzewko ma około roku.
Stan na dzień 23.02.2011
